Ino wiedziała, że jej czas myszkowania po rezydencji się skończył, gdy usłyszała kilka głosów dochodzących z korytarza. Podejrzewała, że to goście, których oczekiwała matka Kenjiego. Dlatego też, aby nie zostać nakrytą na gorącym uczynku, szybko dezaktywowała technikę.
Nieco odrętwiała niezgrabnie wygrzebała się z wanny i poszła w stronę tarasu. Usiadła jakby nigdy nic i jedynie skrzywiła się na widok ciasta, przypominając sobie swoje odkrycie w łazience.
– Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną. – Kenji badawczo przyglądał się zniesmaczonej minie blondynki.
– Tak, wszystko w porządku. Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale gdy myłam dłonie wypadł mi kolczyk z ucha i bałam się, że skończył w spływie umywalki. – Aby nadać prawdziwości swoim słowom, delikatnie dotknęła srebrnego kolczyka. Pochodził on z kompletu, który podarował jej ojciec w dzieciństwie, na cześć formacji Ino-Shika-Cho.
– Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną. – Kenji badawczo przyglądał się zniesmaczonej minie blondynki.
– Tak, wszystko w porządku. Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale gdy myłam dłonie wypadł mi kolczyk z ucha i bałam się, że skończył w spływie umywalki. – Aby nadać prawdziwości swoim słowom, delikatnie dotknęła srebrnego kolczyka. Pochodził on z kompletu, który podarował jej ojciec w dzieciństwie, na cześć formacji Ino-Shika-Cho.
Gdy drużyna dziesiąta powracała do wioski Ino przez całą podróż niewiele się odzywała, pochłonięta własnymi myślami. Dopiero, gdy stanęli przed bramą Konohy odwróciła się w stronę Shikamaru i Chojiego.
– Coś cholernie złego dzieje się w tym domu i nie mogę przestać o tym myśleć. – Shikamaru spojrzał w stronę Ino i delikatnie potarł swoje czoło.
– Czyli nie tylko ja miałem takie wrażenie. Udało Ci się coś znaleźć w środku?
– Czyli nie tylko ja miałem takie wrażenie. Udało Ci się coś znaleźć w środku?
– Słoik pestek moreli i... – tutaj Choji spojrzał się na Ino zaskoczony.
– Czy oni nie wiedzą, że pestek moreli się nie je? Mama zawsze mi powtarzała, żebym je wyciągał, bo mają w sobie cyjanek. Mam nadzieję, że zrobili to, gdy przygotowywali ciasto dla nas. – Choji pogładził się po brzuchu z konsternacją.
– Myślę, że cyjanek to najmniejszy problem. Znalazłam tam rtęć i masę innych trujących substancji. Już nigdy więcej nie włożę do ust niczego podanego w tym domu! – Ino wzdrygnęła się na dźwięk własnych słów.
– Nawet jeżeli założymy, że matka truje swojego syna...to czy nie powinno to wyjść w trakcie badań? – Shikamaru przyłożył dłoń do ust w zamyśleniu.
– Masz rację, to dziwne. Porozmawiam o tym z Sakurą, ona będzie wiedziała dużo więcej na ten temat.
– My z Chojim postaramy się dowiedzieć więcej o tym całym zakładzie. Jeżeli nasze podejrzenia są słuszne, to być może ofiar trucicielki jest więcej. – Przed oczami Shikamaru stanął kawałek ziemi pod wierzbą. Nie podzielił się jednak swoim spostrzeżeniami, nie będąc pewnym czy przypadkiem się nie myli i nie nadinterpretuje całej sytuacji.
Ino wzięła szybki prysznic i zdrzemnęła się po powrocie z misji. Gdy tylko poczuła się bardziej orzeźwiona i wypoczęta udała się prosto do szpitala. Jeśli dobrze pamiętała, to właśnie teraz Sakura będzie miała swoją zmianę.
Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła różową czuprynę przyjaciółki siedzącej na recepcji i wypełniającej dokumenty.
– Jak tam misja eskorty, wszystko poszło bez problemów? – Sakura skierowała wzrok znad wypełnianej sterty na Ino. Tamta przygryzła wargę, rozejrzała się dookoła, po czym ostrożnie nachyliła się nad uchem koleżanki.
– Mam niepokojące wieści, ale nie mogę ci o nich tutaj nic powiedzieć. – Sakura pokiwała głową.
– W takim razie porozmawiamy w szpitalnym magazynie i tak miałam zrobić tam mały remanent.
– Czy oni nie wiedzą, że pestek moreli się nie je? Mama zawsze mi powtarzała, żebym je wyciągał, bo mają w sobie cyjanek. Mam nadzieję, że zrobili to, gdy przygotowywali ciasto dla nas. – Choji pogładził się po brzuchu z konsternacją.
– Myślę, że cyjanek to najmniejszy problem. Znalazłam tam rtęć i masę innych trujących substancji. Już nigdy więcej nie włożę do ust niczego podanego w tym domu! – Ino wzdrygnęła się na dźwięk własnych słów.
– Nawet jeżeli założymy, że matka truje swojego syna...to czy nie powinno to wyjść w trakcie badań? – Shikamaru przyłożył dłoń do ust w zamyśleniu.
– Masz rację, to dziwne. Porozmawiam o tym z Sakurą, ona będzie wiedziała dużo więcej na ten temat.
– My z Chojim postaramy się dowiedzieć więcej o tym całym zakładzie. Jeżeli nasze podejrzenia są słuszne, to być może ofiar trucicielki jest więcej. – Przed oczami Shikamaru stanął kawałek ziemi pod wierzbą. Nie podzielił się jednak swoim spostrzeżeniami, nie będąc pewnym czy przypadkiem się nie myli i nie nadinterpretuje całej sytuacji.
Ino wzięła szybki prysznic i zdrzemnęła się po powrocie z misji. Gdy tylko poczuła się bardziej orzeźwiona i wypoczęta udała się prosto do szpitala. Jeśli dobrze pamiętała, to właśnie teraz Sakura będzie miała swoją zmianę.
Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła różową czuprynę przyjaciółki siedzącej na recepcji i wypełniającej dokumenty.
– Jak tam misja eskorty, wszystko poszło bez problemów? – Sakura skierowała wzrok znad wypełnianej sterty na Ino. Tamta przygryzła wargę, rozejrzała się dookoła, po czym ostrożnie nachyliła się nad uchem koleżanki.
– Mam niepokojące wieści, ale nie mogę ci o nich tutaj nic powiedzieć. – Sakura pokiwała głową.
– W takim razie porozmawiamy w szpitalnym magazynie i tak miałam zrobić tam mały remanent.
Yamanaka cierpliwie czekała aż jej koleżanka uwinie się z codzienną papierologią. Zauważyła, że dzisiejszy dzień był wyjątkowo spokojny. To dodatkowo dodało jej otuchy, ponieważ wiedziała, że będą mogły dzięki temu więcej czasu poświęcić na analizę znalezionych przez nią materiałów.
Gdy wreszcie udało jej się zostać sam na sam z Sakurą westchnęła ciężko.
– Nawet sama nie wiem od czego zacząć. Czuję się jak w jakimś pieprzonym kryminale. – Oparła zrezygnowana czoło o półkę.
– Jeżeli doszło do jakiegoś wykroczenia w domu Kenjiego, to będziecie musieli zgłosić to do odpowiednich służb – Sakura spoważniała.
– Powiedz mi, czy to możliwe, że jeśli ktoś był podtruwany...to w jego krwi nic by nie znaleziono? – Ino zaczęła wiercić palcem karton pełen bandaży.
– Wszystko zależy od czasu, który upłynął od podania i rodzaju substancji. Najlepiej jest wykonać badania oparte na analizie składu włosów i paznokci, gdyż w nich metale ciężkie najdłużej się utrzymują. – Ino pokiwała głową.
– A czy jest możliwe, by osoba podtruwana nie miała pojęcia, że padła ofiarą truciciela? – Sakura zmarszczyła brwi, wyczuwając do czego zaczyna dążyć konwersacja.
– W farmakologii wszystko zależy od dawki. Jeżeli były to niewielkie ilości o podobnym składzie, podawane przez dłuższy czas, to istnieje możliwość przyzwyczajenia się organizmu podtruwanego.
– Mówisz o tym jakby to była ciekawostka przyrodnicza. – Ino kucnęła w kącie magazynu obejmując ramionami kolana. - Nie wiem czy bardziej jestem zszokowana czy przerażona. Nie wyobrażam sobie podtruwać kogokolwiek, a już zwłaszcza swojego dziecka.
– Nawet sama nie wiem od czego zacząć. Czuję się jak w jakimś pieprzonym kryminale. – Oparła zrezygnowana czoło o półkę.
– Jeżeli doszło do jakiegoś wykroczenia w domu Kenjiego, to będziecie musieli zgłosić to do odpowiednich służb – Sakura spoważniała.
– Powiedz mi, czy to możliwe, że jeśli ktoś był podtruwany...to w jego krwi nic by nie znaleziono? – Ino zaczęła wiercić palcem karton pełen bandaży.
– Wszystko zależy od czasu, który upłynął od podania i rodzaju substancji. Najlepiej jest wykonać badania oparte na analizie składu włosów i paznokci, gdyż w nich metale ciężkie najdłużej się utrzymują. – Ino pokiwała głową.
– A czy jest możliwe, by osoba podtruwana nie miała pojęcia, że padła ofiarą truciciela? – Sakura zmarszczyła brwi, wyczuwając do czego zaczyna dążyć konwersacja.
– W farmakologii wszystko zależy od dawki. Jeżeli były to niewielkie ilości o podobnym składzie, podawane przez dłuższy czas, to istnieje możliwość przyzwyczajenia się organizmu podtruwanego.
– Mówisz o tym jakby to była ciekawostka przyrodnicza. – Ino kucnęła w kącie magazynu obejmując ramionami kolana. - Nie wiem czy bardziej jestem zszokowana czy przerażona. Nie wyobrażam sobie podtruwać kogokolwiek, a już zwłaszcza swojego dziecka.
– Istnieje coś takiego jak zastępczy zespół Münchhausena. Rodzic wtedy celowo wywołuje pogorszenie stanu zdrowia swojego dziecka, by zyskać uwagę i współczucie innych ludzi. – Ino pokręciła głową.
– Nie sądzę, by to było to. Jedyni goście jacy tam są, to partnerzy biznesowi matki. Ponadto ona w ogóle się Kenjim nie przejmuje, olała zniknięcie swojego syna i jego jeszcze świeże rany. Miałam ochotę dać jej w tą opryskliwą twarz.
– Może szkodzenie swojemu własnemu synowi pozwala jej mścić się za jakieś własne porażki i kompleksy. Psychika ludzka jest zbyt skomplikowana, a ja nie jestem psychiatrą. – Sakura przerzuciła karton z jednorazowymi rękawiczkami. – Tak czy siak, powinnaś czym prędzej zgłosić to do Tsunade-sama.
Ino westchnęła tak ciężko, jakby cały ciężar sprawy spoczywał właśnie na jej płucach. Spojrzała przelotnie na Sakurę, która rozpakowywała plastikowe strzykawki, po czym przypomniała sobie o jeszcze jednej ważnej kwestii.
– Kenji znał Wakanę i jej siostry. Pisał najczęściej z najmłodszą z nich Yui, wygląda na to, że są dobrymi przyjaciółmi. Skoro Kenji posiada ten specyficzny rodzaj chakry, to może córki Mifune znają więcej osób pochodzących z Yume-gakure. Mam nadzieję, że dla nich los był łaskawszy i nie sprawił im matki psycholki. – Ino opuściła magazyn, zostawiając Sakurę, która nagle spochmurniała. Nie miała ona najmniejszej ochoty znowu zagłębiać się w sprawę sióstr. Nikomu się do tego nie przyznawała, ale do dzisiaj miała koszmary dotyczące porodu i śmierci Wakany.
– Każdy lekarz ma swój własny cmentarz – szepnęła, spoglądając na trzymany w dłoniach zestaw chirurgiczny.
Ino nieco opieszale wspinała się po schodach, układając w głowie wersję wydarzeń, którą przekaże hokage. Miała wrażenie, że wszystko to brzmi jak stek bzdur. Brakowało w całej tej historii twardych dowodów, które wskazywałyby bezpośrednio na winowajcę.
– Nie sądzę, by to było to. Jedyni goście jacy tam są, to partnerzy biznesowi matki. Ponadto ona w ogóle się Kenjim nie przejmuje, olała zniknięcie swojego syna i jego jeszcze świeże rany. Miałam ochotę dać jej w tą opryskliwą twarz.
– Może szkodzenie swojemu własnemu synowi pozwala jej mścić się za jakieś własne porażki i kompleksy. Psychika ludzka jest zbyt skomplikowana, a ja nie jestem psychiatrą. – Sakura przerzuciła karton z jednorazowymi rękawiczkami. – Tak czy siak, powinnaś czym prędzej zgłosić to do Tsunade-sama.
Ino westchnęła tak ciężko, jakby cały ciężar sprawy spoczywał właśnie na jej płucach. Spojrzała przelotnie na Sakurę, która rozpakowywała plastikowe strzykawki, po czym przypomniała sobie o jeszcze jednej ważnej kwestii.
– Kenji znał Wakanę i jej siostry. Pisał najczęściej z najmłodszą z nich Yui, wygląda na to, że są dobrymi przyjaciółmi. Skoro Kenji posiada ten specyficzny rodzaj chakry, to może córki Mifune znają więcej osób pochodzących z Yume-gakure. Mam nadzieję, że dla nich los był łaskawszy i nie sprawił im matki psycholki. – Ino opuściła magazyn, zostawiając Sakurę, która nagle spochmurniała. Nie miała ona najmniejszej ochoty znowu zagłębiać się w sprawę sióstr. Nikomu się do tego nie przyznawała, ale do dzisiaj miała koszmary dotyczące porodu i śmierci Wakany.
– Każdy lekarz ma swój własny cmentarz – szepnęła, spoglądając na trzymany w dłoniach zestaw chirurgiczny.
Ino nieco opieszale wspinała się po schodach, układając w głowie wersję wydarzeń, którą przekaże hokage. Miała wrażenie, że wszystko to brzmi jak stek bzdur. Brakowało w całej tej historii twardych dowodów, które wskazywałyby bezpośrednio na winowajcę.
Z zamyślenia wyrwał ją widok Shikamaru i Chojiego, którzy najwyraźniej również mieli do omówienia ważną sprawę z Tsunade. Shikamaru stał oparty o ścianę i nawet nie zauważył jej obecności, za to Choji posępnie skubał bułkę z pastą fasolową.
– Nawet nie wiesz jakie to wszystko popaprane – wymamrotał z pełnymi ustami. Ino przechyliła głowę spoglądając w stronę Shikamaru, który otworzył oczy i przyglądał jej się ze swoim słynnym wyrazem twarzy, świadczącym o tym, że uważa jakąś sprawę za upierdliwą.
– Liczyłem, że się myliłem i będziemy mogli szybko zamknąć tę misję, ale wszystko to okazało się być bardziej upierdliwe niż wskazywało to na początku.
– Wyobraź sobie Ino, że ten zakład to tak niezbyt legalnie sobie działa. – Choji wyglądał na zmartwionego.
– Nawet nie wiesz jakie to wszystko popaprane – wymamrotał z pełnymi ustami. Ino przechyliła głowę spoglądając w stronę Shikamaru, który otworzył oczy i przyglądał jej się ze swoim słynnym wyrazem twarzy, świadczącym o tym, że uważa jakąś sprawę za upierdliwą.
– Liczyłem, że się myliłem i będziemy mogli szybko zamknąć tę misję, ale wszystko to okazało się być bardziej upierdliwe niż wskazywało to na początku.
– Wyobraź sobie Ino, że ten zakład to tak niezbyt legalnie sobie działa. – Choji wyglądał na zmartwionego.
– Z tego co wiem, to niestety Kraj Ryżu jest mocno skorumpowany przez Wioskę Dźwięku. – Ino spojrzała wymownie na Shikamaru. Doskonale pamiętała, jak wiele misji musieli wykonywać, by pomagać poszkodowanym wieśniakom, który padli ofiarami rabusiów jak i bezlitosnych biznesmenów z Dźwięku.
– ANBU od jakiegoś czasu badało sprawę popleczników Orochimaru. Ktoś w końcu musiał dostarczać mu materiałów do jego...badań. – Tutaj Shikamaru odchrząknął zakłopotany. – Jeżeli nagminnie ginęliby mieszkańcy, z którejś z wiosek to zwróciłoby to zbyt dużą uwagę mediów.
– Chcesz powiedzieć, że tak naprawdę... – nim Ino dokończyła swoją myśl, usłyszała głos Tsunade, który nawoływał jej drużynę do wejścia.
– ANBU od jakiegoś czasu badało sprawę popleczników Orochimaru. Ktoś w końcu musiał dostarczać mu materiałów do jego...badań. – Tutaj Shikamaru odchrząknął zakłopotany. – Jeżeli nagminnie ginęliby mieszkańcy, z którejś z wiosek to zwróciłoby to zbyt dużą uwagę mediów.
– Chcesz powiedzieć, że tak naprawdę... – nim Ino dokończyła swoją myśl, usłyszała głos Tsunade, który nawoływał jej drużynę do wejścia.
Hokage wyglądała na poddenerwowaną, dłonie miała zaciśnięte w pięści. Shizune pośpiesznie rozkładała papiery i teczki z fotografiami. Z całego tego pośpiechu prawie potknęła się o legowisko swojej świnki Tonton, która zakwiczała żałośnie. Całe to napięcie panujące w biurze najważniejszej osoby w wiosce, tylko utwierdziło Ino, że coś poważnego musiało się wydarzyć.
Po kolei najpierw ona, a potem Shikamaru i Choji zdali raport wraz z szczegółowymi własnymi obserwacjami i wnioskami. Tsunade uważnie wysłuchała każdego słowa po czym oparła brodę na dłoniach i przez chwilę się zamyśliła.
– Wciąż brakuje nam dowodów, które umożliwiłyby wydanie nakazu przeszukania rezydencji. Nie wątpię, że ta kobieta może mieć powiązania z Orochimaru. Jego poplecznicy zawsze byli paskudnego usposobienia. W końcu kogoś z nikłym kręgosłupem moralnym łatwiej wykorzystać do pozyskania ofiar do nielegalnych eksperymentów. – Sięgnęła po jedną z cieniutkich teczek. – Około ośmiu lat temu dostaliśmy niepokojące wieści, że giną dzieci z malutkiej ubogiej wioski znajdującej się przy granicach Otogakure. Jako, że te okolice są dosyć niebezpieczne, nie tylko ze względu na wysoki poziom przestępczości, ale także dziką zwierzynę i rozległy gęsty las szybko powstało milion wersji, co mogło się stać tym biednym dzieciom. Jako, że zniknięcia te trwały tylko pół roku, sprawa szybko została zamieciona pod dywan.
– Gdyby zniknęło dziecko jakiejś grubej ryby, na pewno tak łatwo by się to nie rozeszło po kościach – mruknął zirytowany Choji.
– Niestety dużo tych dzieci pochodziło od matek, których nie było stać na wynajęcie detektywa albo zrobienie medialnego szumu. Brak poszlak i ciał również przyczyniły się do szybkiego zamknięcia sprawy. – Tsunade sięgnęła po kolejną teczkę, tym razem była ona znacznie grubsza. – Wspominałeś Shikamaru o tym, że pani Fukuda mówiła coś o usługach kremacyjnych.
– Zgadza się. Chełpiła się, że może Konoha potrzebuje większego kalibru. Nie mam pojęcia o co jej chodziło, tak jakby w naszej wiosce mieszkały jakieś grubasy! – Tutaj Choji zamachał rękami w powietrzu wzburzony. – Nie zauważył uśmieszków, które pojawiły się na ustach członków jego drużyny. Tsunade również delikatnie się uśmiechnęła, ale po chwili znowu spoważniała.
– Nasi shinobi starają się śledzić wszelkie podejrzane działalności z Otogakure i okolic. Jako, że ludność Kraju Ryżu najczęściej wynajmuje naszych shinobi do misji, to było to dosyć proste. Kilku klientów zgłosiło, że zostali oszukani przez pewien zakład pogrzebowy. Na pierwszy rzut oka wydawały się to być nieszczególnie groźne kwestie. Pomyłki typu dokonania kremacji zamiast tradycyjnego pochówku w trumnie, jakieś znikające elementy ubioru czy biżuterii. Z czasem jednak zrobiło się poważniej, bo pojawiły się plotki o bezczeszczeniu zwłok. Nikt jednak osobiście nie zgłosił się do nas. Zatem plotki mówiące o braku palców czy dziwnej szramie prowadzącej od szyi w dół zwłok stały się miejskimi legendami.
– Czy sugeruje Tsunade-sama, że doszło tutaj do handlu organami i częściami ciała? – Choji zzieleniał na dźwięk słów Shikamaru. Ino sądząc po jego minie, stwierdziła, że zapewne pożałował zjedzenia bułki.
Po kolei najpierw ona, a potem Shikamaru i Choji zdali raport wraz z szczegółowymi własnymi obserwacjami i wnioskami. Tsunade uważnie wysłuchała każdego słowa po czym oparła brodę na dłoniach i przez chwilę się zamyśliła.
– Wciąż brakuje nam dowodów, które umożliwiłyby wydanie nakazu przeszukania rezydencji. Nie wątpię, że ta kobieta może mieć powiązania z Orochimaru. Jego poplecznicy zawsze byli paskudnego usposobienia. W końcu kogoś z nikłym kręgosłupem moralnym łatwiej wykorzystać do pozyskania ofiar do nielegalnych eksperymentów. – Sięgnęła po jedną z cieniutkich teczek. – Około ośmiu lat temu dostaliśmy niepokojące wieści, że giną dzieci z malutkiej ubogiej wioski znajdującej się przy granicach Otogakure. Jako, że te okolice są dosyć niebezpieczne, nie tylko ze względu na wysoki poziom przestępczości, ale także dziką zwierzynę i rozległy gęsty las szybko powstało milion wersji, co mogło się stać tym biednym dzieciom. Jako, że zniknięcia te trwały tylko pół roku, sprawa szybko została zamieciona pod dywan.
– Gdyby zniknęło dziecko jakiejś grubej ryby, na pewno tak łatwo by się to nie rozeszło po kościach – mruknął zirytowany Choji.
– Niestety dużo tych dzieci pochodziło od matek, których nie było stać na wynajęcie detektywa albo zrobienie medialnego szumu. Brak poszlak i ciał również przyczyniły się do szybkiego zamknięcia sprawy. – Tsunade sięgnęła po kolejną teczkę, tym razem była ona znacznie grubsza. – Wspominałeś Shikamaru o tym, że pani Fukuda mówiła coś o usługach kremacyjnych.
– Zgadza się. Chełpiła się, że może Konoha potrzebuje większego kalibru. Nie mam pojęcia o co jej chodziło, tak jakby w naszej wiosce mieszkały jakieś grubasy! – Tutaj Choji zamachał rękami w powietrzu wzburzony. – Nie zauważył uśmieszków, które pojawiły się na ustach członków jego drużyny. Tsunade również delikatnie się uśmiechnęła, ale po chwili znowu spoważniała.
– Nasi shinobi starają się śledzić wszelkie podejrzane działalności z Otogakure i okolic. Jako, że ludność Kraju Ryżu najczęściej wynajmuje naszych shinobi do misji, to było to dosyć proste. Kilku klientów zgłosiło, że zostali oszukani przez pewien zakład pogrzebowy. Na pierwszy rzut oka wydawały się to być nieszczególnie groźne kwestie. Pomyłki typu dokonania kremacji zamiast tradycyjnego pochówku w trumnie, jakieś znikające elementy ubioru czy biżuterii. Z czasem jednak zrobiło się poważniej, bo pojawiły się plotki o bezczeszczeniu zwłok. Nikt jednak osobiście nie zgłosił się do nas. Zatem plotki mówiące o braku palców czy dziwnej szramie prowadzącej od szyi w dół zwłok stały się miejskimi legendami.
– Czy sugeruje Tsunade-sama, że doszło tutaj do handlu organami i częściami ciała? – Choji zzieleniał na dźwięk słów Shikamaru. Ino sądząc po jego minie, stwierdziła, że zapewne pożałował zjedzenia bułki.
– Tak jak mówię nie mamy żadnych dowodów, które pozwolą nam na przeszukanie. – Tsunade rozsiadła się wygodniej na krześle. – Wszystko co zrobicie, by dostać się do rezydencji będzie nielegalne. Nie mogę wam wydać rozkazu włamania się do czyjegoś domu.
– Czyli potrzebujemy czegoś, co pozwoli nam zdobyć nakaz. – Shikamaru przymknął oczy.
– Żałuję, że niczego nie zabrałam z tego pudła. – Ino przygryzła paznokieć w zirytowaniu.
– Mam pewien pomysł. – Shikamaru podrapał się po głowie. – Będzie on albo genialny w swej prostocie, albo totalnie idiotyczny i nic nie wniesie do sprawy, poza kilkoma skopanymi rabatkami i krzykami właścicielki. Tsunade nachyliła się w stronę biurka zainteresowana pomysłem Nary.
– Nie będę przekopywał ogrodu tej wariatki. – Choji odsunął się od Shikamaru – Nie chcę skończyć jako kaszanka podawana gościom.
– Nie ty będziesz kopał. Tsunade-sama, będziemy potrzebowali pomocy drużyny ósmej.
– Oczywiście. Jako że sprawa jest pilna, poproszę Kurenai, by jak najszbyciej przybyła ze swoją drużyną.
*************************************************************************

Powolutku zbliżamy się do finału pierwszego tomu ^^
– Czyli potrzebujemy czegoś, co pozwoli nam zdobyć nakaz. – Shikamaru przymknął oczy.
– Żałuję, że niczego nie zabrałam z tego pudła. – Ino przygryzła paznokieć w zirytowaniu.
– Mam pewien pomysł. – Shikamaru podrapał się po głowie. – Będzie on albo genialny w swej prostocie, albo totalnie idiotyczny i nic nie wniesie do sprawy, poza kilkoma skopanymi rabatkami i krzykami właścicielki. Tsunade nachyliła się w stronę biurka zainteresowana pomysłem Nary.
– Nie będę przekopywał ogrodu tej wariatki. – Choji odsunął się od Shikamaru – Nie chcę skończyć jako kaszanka podawana gościom.
– Nie ty będziesz kopał. Tsunade-sama, będziemy potrzebowali pomocy drużyny ósmej.
– Oczywiście. Jako że sprawa jest pilna, poproszę Kurenai, by jak najszbyciej przybyła ze swoją drużyną.
*************************************************************************

Powolutku zbliżamy się do finału pierwszego tomu ^^
Już prawie finał? Och, az jestem ciekawa jak potoczy się historia. Coś mi się wydaje, że wiem dlaczego drużyna ósma, ale to się okaże czy mam dobry tok myślenia :D Rozdział bardzo mi się podobał przez tę tajemniczość. Piszesz świetne opisy związane z medycyną. Masz z nią jakieś powiązania? :)
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że pośrednio jestem bo studiuję kierunek inżynierski mający zastosowanie w medycynie ;)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz, jestem ciekawa czy odgadłaś cel w wybraniu drużyny ósmej :D
Matka Kejiego miałaby go truć? Czyżby Orochimaru chciał stworzyć osobę odporną na trucizny? Może testował na nim różne leki... Hymm...
OdpowiedzUsuń,,Nie mogę wam wydać rozkazu włamania się do czyjegoś domu." - a od czego są ANBU? Od właśnie takiej brudnej roboty. Trzeci zlecił wybicie całego klanu, nie wierzę, że Tsunade nie mogłaby po cichu kogoś wysłać.
Po za tym obserwację mogą przeprowadzać członkowie klanu Hyuga - Byakugan widzi przez ściany i to ze sporej odległości.
Po za tym małym szczególikiem rozdział bardzo mi się podobał. ;)
Co do rodziny Kenjiego to podejrzewam, że jeszcze sporo zaskakujących faktów się pojawi.
OdpowiedzUsuńKonstruktywna krytyka zawsze mile widziana :D Co do ANBU - owszem można by powiedzieć, że są od brudnej roboty, ale według mnie wykorzystuje się ich w misjach o dużym zagrożeniu i takich dosyć ekstremalnych. Resztę zostawia się joninom i chuninom, by ANBU na spokojnie mogło wyprawiać na drugi świat missing-ninów. W moim umyśle w trakcie tworzenia tego rozdziału pojawiły się także przemyślenia dotyczące kwestii obcego terenu. Co innego jest zlecić inwigilację podejrzanego miejsca w Wiosce, która podlega danemu władcy ( np. klan Uchiha planujący sabotaż stanowił bezpośrednie niebezpieczeństwo dla Konohy wg. władzy), a co innego wysyłać swoich wojowników na zwiady na obcy teren. Zawsze trzeba się liczyć z tym, że obca wioska może odpowiedzieć agresją na podejrzane działania lub nawet poprosić inną wioskę o wsparcie. A to może prowadzić do zaognienia sytuacji politycznej.Tsunade raczej zawsze buntowała się postępowaniu starszyzny. Według mnie jeżeli sama nie jest pewna, czy dana sprawa jest poważna na tyle, na ile wskazują domniemania, wysłanie wyspecjalizowanej jednostki mogłoby być dosyć ryzykowne.
Co do klanu Hyuga, to właśnie ich umiejętnościami sugerowałam się wybierając drużynę ósmą do tej misji :D
Dziękuję ślicznie za komentarz, mogłam z całkiem innej perspektywy spojrzeć na ten rozdział ^^
I nie zmieniam zdania i się z tobą zgadzam jednocześnie. Twoja wypowiedź ma sens i rzuca inne spojrzenie na sytuację. Polityka jest ważna. Na myśl przyszła mi misja Kakashiego na zwiady do Wioski Dźwięku. Poszedł tam na zwiady, ale pokojowo - nikomu nie grzebał w rzeczach. Fajnie, że wyjaśniłaś tę kwestię.
Usuń