środa, 9 września 2020

Rozdział 10

     Słońce powoli zachodziło, gdy w biurze hokage nastało poruszenie. Jeden z członków klanu Aburame zgłosił Tsunade, że wysłane do Kraju Dźwięku drużyny znalazły się w niebezpieczeństwie i potrzebują natychmiastowego wsparcia.
    Hokage od samego początku miała złe przeczucia co do tego miejsca, ale władca nie może się kierować wyłącznie kobiecą intuicją w trakcie podejmowania tak ważnych decyzji. Tym razem jednak nie zamierzała ograniczać swoich środków. Grupa ANBU została czym prędzej odprawiona w podróż. W momencie, kiedy zakładnikami są młodzi shinobi Liścia wywodzący się ze znakomitych klanów, nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej.
    Tsunade odetchnęła głęboko i opadła głębiej w twardym fotelu. Siedzenie w nim całymi dniami sprawiało, że czuła się jeszcze starsza niż była. Papierkowa robota nigdy nie była jej mocną stroną. Zerknęła na zachód słońca, by zauważyć w odbiciu szyby Kakashiego i Yamato.
     Szanowna Tsunade, proszę pozwolić nam również udać się do Otogakure.  Yamato zacisnął usta w cienką linię i spoglądał wyczekująco na blondynkę.
    Widzę, że wiadomości bardzo szybko się rozchodzą w ANBU  mruknęła pocierając kark.
     Jakby nie patrzeć, to także nasza piaskownica.  Kakashi próbował rozładować nieprzyjemne napięcie.
    Podaj mi argument, dla którego powinnam wysłać waszą dwójkę. W wiosce jest bardzo dużo pracy i zleceń, a zadbałam o to, by odpowiednia jednostka wyruszyła na ratunek waszym wychowankom.
    Yamato nie czekał dłużej i położył na biurku cienką poplamioną teczkę. Tsunade spojrzała pytająco w jego stronę, otwierając powoli pachnący wilgocią i pleśnią zbitek tektury.
     ANBU posiada swoje archiwa. Główne akta znajdują się pięknie ułożone w wielu szafkach i czekają na przeniesienie do działu spraw zamkniętych. Jednak wiele z nich nigdy nie zostaje rozwiązana, a przecież nie ma miejsca na przechowywanie wszystkich zawieszonych i przestarzałych akt. Z pomocą przychodzi stara nieużytkowana piwnica. Wystarczyło kilka godzin poświęconych w wodzie po kostki, z grzybem nad głową i kilkoma pajęczynami.  w głosie Yamato dało się wyczuć dumę.
    Tsunade przeglądała zdjęcia z miejsca zbrodni i małe odręczne notatki sporządzone przez shinobi liścia.
Dotyczyły one ofiar nieszczęsnej nocy w Wiosce Snów. Były nimi starsze małżeństwo Kenichi i Misaki Omada.
    
Jaki to ma związek z obecną sprawą?  Brwi Tsunade uniosły się do góry.
    
Proszę się przyjrzeć, nie byli oni mieszkańcami tej wioski. Pochodzili z Wioski Dźwięku. Z zeznań sąsiadów wynika, że przybyli do Yume-gakure, by zaopiekować się wnukiem, ze względu na fakt, że ich córka wraz ze swoim mężem udali się w podróż w sprawach biznesowych.
   
Nie ma tutaj jednak żadnych dokumentów wskazujących na śmierć dziecka... Oczy Tsunade szerzej się otworzyły. Chcecie mi powiedzieć, że tym wnukiem był Kenji Fukuda?
   
W rzeczy samej. Chłopca znaleziono smacznie śpiącego na strychu. Ekspertem od wychowywania dzieci nie jestem, ale sądząc po tym jak skończyli jego dziadkowie...to zamykając go tam, uratowali mu życie. - Kakashi splótł ramiona i oparł się o ścianę.  Państwo Omada zajmowali się produkcją alkoholi w swojej piwniczce. Jeśli jednak dobrze się podpytało w okolicznych barach, można się było dowiedzieć, że imali się nie tylko handlem, ale i przemytem. Współpracowali z prawie każdym, nie pytając po co, lecz za ile. Biznes chyba nie wiódł im się najlepiej. Ich dom kiedyś stanowił rezydencję letnią dla rodziny książęcej. Stąd też awaryjne przejścia i podziemne korytarze prowadzące wgłąb lasu i umożliwiające szybką ewakuację w razie zagrożenia.
    
Po ich śmierci piwniczka została zamieniona w swego rodzaju dom pogrzebowy. Nie cieszył się on jednak dobrą renomą, dlatego bogatsi mieszkańcy okolicznych wiosek decydowali się na usługi konkurencji. Istnieje jednak duży odsetek osób biednych, które chcą godnie pochować swoich bliskich, więc ignorują niepokojące plotki.  Yamato wyciągnął pomięty arkusz papieru. Była nim strona gazety sprzed trzech lat. Wypłowiały nagłówek opiewał zasługi niejakiej Noriko Fukudy, która oferowała darmowe pochówki dla najbiedniejszych.
    
Coś takiego  mruknęła Tsunade zerkając na zdjęcie drobnej, lecz wysokiej kobiety o kruczoczarnych włosach i takich samych oczach jak Kenji.  Za tą niewinną buźką skrywa się prawdziwy potwór.  Myślicie, że truła swoje dziecko w akcie zemsty? Że ono przeżyło, a jej rodzice nie?
    
Bardziej wydaje mi się, że może chodzi o sam fakt, że gdyby nie on...  Yamato odchrząknął  W każdym razie to tylko spekulacje. Nie wiemy niestety za wiele o ojcu chłopca.
    Hokage westchnęła przeciągle i machnęła dłonią, jakby odpędzała natrętnego owada.
    
Jeżeli uważacie, że do czegoś przydacie się na miejscu, to nie będę was powstrzymywać. Nie jesteście w końcu żółtodziobami. Proszę tylko, byście niezwłocznie wrócili do wioski jak tylko akcja zostanie zakończona. Yamato i Kakashi skinęli głowami, a następnie opuścili bez słowa biuro.
   
    Choji z ulgą zauważył, że wreszcie udało mu się dotrzeć na sam dół. Starając się  nie spoglądać na wykrzywione zwłoki staruszki, delikatnie je ominął. Świeca zaczynała powoli gasnąć, pozostawiając kupkę połowicznie roztopionego wosku w jego dłoni. Chcąc nie chcąc, spojrzał na latarkę wiszącą u pasa służącej.
   
Mnie raczej bardziej się przyda - mruknął odpinając przedmiot. Jasne światło latarki ukazało przed chłopakiem dwa łukowate przejścia. Przez chwilę stał skonsternowany tępo patrząc w głęboką czerń znajdującą się za każdym z nich. Wybrał pierwsze z lewej, mając nadzieję, że okażą się być tą dobrą opcją.
     Z niesmakiem odwracał głowę za każdym razem, gdy jakiś gryzoń przebiegł pod jego nogami lub bliżej niezidentyfikowana ciecz spadała z góry na głowę. Nie zdziwiłoby go, gdyby zaraz przeleciało nad nim stado piszczących nietoperzy. To miejsce idealne dla nich. Gdy zobaczył, że korytarz zaczyna się zwężać, a po bokach znajduje się coś na wzór wykutych w kamieniu grobów, zaczął powoli zastanawiać się, czy to był dobry wybór.
    Świecił beztrosko latarką na boki, zapominając o  zagrożeniu. Ku wielkiemu zdziwieniu zauważył, że na jednej z kamiennych płyt leży jego przyjaciel.
    
Ja rozumiem, że to przeze mnie się tutaj znalazłeś, ale kłaść się już do grobu to chyba przesada?  nie mogąc się powstrzymać Choji zaśmiał się pod nosem. Shikamaru patrzył na niego zażenowany i powoli zwlekł się z zimnej i zakurzonej mogiły.
    
Lepiej przestań świecić mi w oczy i zgaś to. Jeżeli nadal będziesz tupiącą latarnią, to lepiej byś i sobie już zarezerwował tutaj miejsce.  Nara chwiejnie stanął, przenosząc ciężar ciała na zdrową nogę. Zmieszany Choji szybko wyłączył latarkę.
    
Generalnie znaleźliśmy się w ciekawym miejscu. Mam bardzo solidne podstawy, by sądzić, że  to wszystko jest jednym wielkim dowodem zbrodni.  Shikamaru skrzywił się na samą myśl, w jaki sposób się tutaj znalazł.
   
To co? Wracamy i dajemy znać reszcie? Choji został natychmiastowo uciszony przez swojego przyjaciela. Oboje usłyszeli energiczne ciężkie kroki zbliżające się w ich stronę. Przylgnęli bliżej ściany i wytężali wzrok w ciemnościach, by ujrzeć z kim przyjdzie im się zmierzyć.
    
Jeżeli nawet jednego pokonamy to i tak nie ma sensu. Jest ich za dużo  szepnął. Oboje doskonale pamiętali jak wyglądała ich potyczka z wysłannikami Orochimaru. Obecne umiejętności pozwalałyby pokonać ich pewną liczbę, bez większych strat energii i obrażeń, jednak to zbyt ryzykowne przy takiej przewadze liczebnej.
    Czas jakby spowolnił, a każdy oddech zajmował wieki. Pomimo zdolności adaptacji ludzkiego oka do ciemności, jedyne co shinobi zobaczyli to równie wysoka, co szeroka postać, która wydawała z siebie nieprzyjemne pomrukiwanie. Choji miał ochotę wtopić się w ścianę niczym kameleon i przeczekać do momentu aż znajdą ich pozostali.
    Nie było mu jednak to dane, gdyż w jego kierunku wystrzelony został ostry przedmiot z głośnym łoskotem. Chłopak przeturlał się wzdłuż ściany słysząc, jak obiekt wbija się tuż obok jego ucha. Dopiero teraz mógł dostrzec ostro zakończone kolcokształtne narośle na ramionach agresora. Shikamaru szybko zareagował posyłając kunaia w stronę przeciwnika, ten jednak zasłonił się ramieniem, a głuchy brzęk broni, tylko potwierdził przypuszczenia Nary.
    
Jest pokryty jakimś pancerzem, nie przebijemy się.
    
To co robimy?
    Wycofujemy się i modlimy, by nie biegał za szybko. Nara wyciągnął bombę błyskową, którą rzucił pod nogi stwora. W momencie, gdy korytarz wypełniło oślepiające światło, które boleśnie podrażniło przyzwyczajone do zmroku oczy przeciwnika, shinobi puścili się sprintem.

    Shikamaru czuł rwący ból zranionej kończyny, chwilami miał wrażenie, że zaraz się przewróci. Ten fakt nie uszedł uwadze jego przyjaciela.
    
Jesteś ranny?  Choji brzmiał na zmartwionego. Rany przed jakimkolwiek starciem nie wróżyły dobrze.
    
To nic takiego  mruknął Nara. Jego towarzysz jednak nie odpuszczał i gdy tylko zobaczył nikłe światło pochodni, która oświetlała metalowe drzwi, zatrzymał się.
    
Może jakoś go zgubiliśmy, nie słyszę by ktoś był w środku  Akimichi zerwał powiększoną dłonią łańcuch zabezpieczający pomieszczenie.
     Znaleźli się w  środku czegoś stylizowanego na swego rodzaju biuro. Było ono jednak mocno zapuszczone i wyglądało jakby nikt od dawna z niego nie korzystał. Zapach starego papieru, porozrzucane arkusze, teczki i segregatory szeroko zdobiły podłogę. Choji usadził Shikamaru na rozklekotanym drewnianym krześle i podał mu kilka pigułek regeneracyjnych.
    Gdy Akimichi prowizorycznie przysunął dziurawą skórzaną kanapę pod drzwi, Shikamaru powoli sącząc wodę podniósł pierwsze z brzegu akta. Było tam kilka aktów zgonów sprzed dwóch lat. Kolejny plik zawierał coś, co wyglądało na odręcznie sporządzoną umowę. Gdy Nara pobieżnie przemknął po jej treści wzrokiem, z wrażenia kilka kropel wody z manierki spadło na podpis Noriko Fukudy pod oświadczeniem, że oferuje pełną anonimowość matce, która zdecydowała oddać się swoje dziecko zaraz po porodzie.
    
Czuję się jak dezerter  mruknął Choji.
    
Nasze truchła nie przydadzą się nikomu, a jeżeli stąd się wydostaniemy, to na światło dzienne wyjdą bardzo poważne sprawy.  Shikamaru schował za kamizelkę umowę.  Widzisz jakąś wentylację tutaj?
    
Tak, ale jej rozmiar jest taki, że co najwyżej królik, by się zmieścił.  Zanim Shikamaru poszukał alternatywnej drogi ucieczki, po drugiej stronie w metalowe drzwi ktoś uderzył na tyle silnie, że powstało wybrzuszenie.
   
Ja to załatwię. Nie ma się co cackać, skoro jeszcze kilkudziesięciu takich jak on czeka na nas. Choji wykonał serię pieczęci. Powiększył swój rozmiar, a następnie przemienił się w ogromną kulę, która stratowała drzwi wraz z przeciwnikiem, wbijając go w ścianę. Poczuł jak kolce rozdzierają jego uniform, miejscami zadając piekące cięcia. Gdy tylko Choji powrócił do pierwotnego rozmiaru Shikamaru posłał wybuchową notkę w stronę strażnika.
    Oboje znowu przedzierali się przez korytarz, w pełni świadomi, że za chwilę znajdą się w centrum zamieszania. Shikamaru coraz dotkliwiej odczuwał ból nogi. Jego towarzysz widząc ból, który rysował się co chwilę na twarzy Nary, bez pytania chwycił go i usadowił sobie na plecach.
   
Co ty robisz?  spytał Shikamaru zaskoczony.
   
Jesteś rannym na polu bitwy, moim obowiązkiem jest ci pomóc  Choji uśmiechnął się.  Poza tym mam plan, szalony, ale jeżeli wypali to jesteśmy w domu.

    Serce Hinaty szybciej zabiło, gdy zauważyła drobny świecący punkt, który pojawił się przed jej oczami na powierzchni bariery. Tylko ona była w stanie go zauważyć i tylko ona była w stanie zneutralizować barierę zaburzając przepływ jej chakry. Bez Shino całe wieki błądziła by w lesie, łudząc się, że kiedyś uda jej się znaleźć słabe miejsce struktury.
    Wzięła głęboki oddech, długotrwałe posługiwanie się byakuganem zużywało sporą ilość chakry, ale była tak blisko, że nie mogła pozwolić sobie na chwilę ociągania. Wykonała skomplikowane pieczęci, uważnie wertując swoją pamięć i powracając do lekcji z Nejim, niegdyś znienawidzone, teraz były nieocenione. Z całej siły uderzyła w jaskrawo iskrzący się punkt, zatrzymując przepływ chakry dookoła niego. Czuła jak jej dłonie są parzone, skóra piekła i bolała. Zagryzła do krwi wargę i zaczęła powoli dezaktywować sąsiednie struktury. Nigdy nie sądziła, że dezaktywacja bariery może być tak strasznie wyczerpująca.
       Prosiła w duchu, by Shino zauważył jakiekolwiek zmiany i szybko do niej wrócił. Bała się, że zemdleje w trakcie i nie będzie miała nikogo, kto mógłby wesprzeć jej technikę własną chakrą. Aburame jednak nigdzie nie było widać. Przez chwilę Hinata pomyślała, że być może ktoś go zaatakował, ale wolała odgonić wszelkie czarne scenariusze. Musiała być obecna tu i teraz. Miała dużą odporność na ból i zmęczenie, podczas jej treningów zadbano o to. Inaczej jednak wygląda stan wycieńczenia podczas treningu, gdzie wiedziała, że po wszystkim będzie mogła wziąć ciepły prysznic i położyć się do miękkiego łóżka, a inaczej w momencie, gdy od jej działań i wytrzymałości zależy los innych.
       Po około dziesięciu minutach w oczach Hinaty pojawiły się mimowolnie łzy, jej dłonie miały objawy pierwszego stopnia poparzenia, a bariera zaniknęła jedynie w połowie. Przymknęła powieki, próbując oddychać miarowo. Powtarzała sobie w duchu, że da radę, że nie jest słaba. Na jej ramieniu usiadł piękny błękitny motyl, a zaraz za nim kolejne. Doskonale wiedziała, że są to motyle chakry wysłane przez Shino. Delikatnie odwróciła zdrętwiały z bólu kark i posłała delikatny uśmiech swojemu kompanowi.
        Oprócz swojego przyjaciela ujrzała kilku członków ANBU, radość jaka wypełniła jej serce była nieopisana. Teraz wiedziała, że warto było się nie poddawać, że nie jest słaba, że może uratować swoich przyjaciół. Wzruszające myśli Hinaty zostały przerwane przez donośny huk w głębi lasu, któremu towarzyszył gęsty dym. Wojownicy od razu ruszyli przodem, wykorzystując dużej wielkości lukę, którą utworzyła Hyuga.
        
Dobra robota Hinata  Shino położył pokrzepiająco dłoń na ramieniu przyjaciółki. Hinata opuściła głowę, a na jej załzawione oczy opadła granatowa grzywka, spod której widoczny był tylko delikatny uśmiech.

        Shikamaru nie wiedział sam dlaczego przystał na pomysł Chojiego, może to gorączka, a może czyste szaleństwo, które go ogarnęło po zbyt długim czasie przebywania w dusznej i ciemnej piwnicy. Choji biegł ile sił w nogach, starając się omijać ciosy i rzucaną broń w jego stronę. Shikamaru czuł powiew wiatru, co tylko potwierdziło ich założenia, że wyjście musi prowadzić gdzieś na zewnątrz.     
        W jego obecnej pozycji  wszelkie ruchy były mocno ograniczone, ale udało mu się wyjąć cały zapas wybuchowych karteczek, kunaiów, bomb dymnych, świetlnych. Rzucał je w stronę goniących ich przeciwników. Dym i rażące światło skutecznie spowalniały szaleńczy pościg. Jednak, gdy zapas amunicji się skończył, w ruch poszły te bardziej wybuchowe. Gdy byli niemal już na zewnątrz zza jednej z kolumn wyskoczył jaszczurowatopodobny człowiek o dużych pazurach i niesamowitej zwinności.
        Nara poczuł dreszcze, spoglądając w gadzie oczy, kogoś kto prawdopodobnie kiedyś był człowiekiem, ale przez pieczęć i liczne eksperymenty tracił swoje ludzkie cechy. Rzucił w jego stronę zawieszoną na nici sieć kunaiów.
        
Wybacz stary, ty, albo my mruknął wypuszczając zabójczą sieć. Wybuch był tak silny, że oboje shinobi mieli wrażenie, że niemal wyfrunęli przez jaskinię aż na zewnątrz. Wylądowali z łoskotem na wilgotnej gęstej trawie. Shikamaru przez chwilę przypomniał sobie, że zazwyczaj kiedy leżał pokiereszowany, to nad nim po chwili pojawiała się blondynka z zadziornym uśmiechem. Poczuł ukłucie lekkiego rozczarowania, kiedy tym razem było inaczej i jedyną osobą obok niego był stękający z bólu Choji.
      
Chyba robię się na starość sentymentalny  szepnął sam do siebie.
      
        ANBU przybyło na miejsce eksplozji i zabezpieczyło wejście do jaskini. Jeżeli nawet jakiś strażnik miałby zamiar wznowić pościg, to czekała go natychmiastowa eliminacja. W rezydencji również zostały zabezpieczone ślady, a poszkodowanym udzielono pomocy.
        Kenji został przetransportowany do szpitala w Wiosce Ryżu na oddział toksykologii, dzięki czemu można było bezpośrednio ustalić, jakie substancje znajdowały się w jego krwi.
        Ino siedziała na izbie przyjęć przyciskając do głowy woreczek z lodem i czekając na dalsze badania. Zauważyła Hinatę rozmawiającą z Shikamaru. Jego udo owinięte było grubą warstwą czystego bandaża, a dłonie Hinaty w całości pokrywał specjalny hydrożelowy opatrunek. Wszyscy pomimo dużego zmęczenia wyglądali na zadowolonych.
        Koło Ino przysiadł się Kiba, opierając się wygodnie na plastikowym krzesełku niczym na najwygodniejszym tronie.
    
Ale to był chory dzień - mruknął. Zamyślił się chwilę, a następnie pogrzebał w swojej kieszeni wyjmując malutkie zawiniątko.
    
Ząb oddałem jednemu z ANBU, ale stwierdziłem, że ten klejnot mógł należeć do kogoś ważnego dla Kenjiego. Głupio by było, gdyby stracił jedyną pamiątkę...  Ino zrobiła zbolałą minę,
    
Myślisz, że to należało do jego ojca?  Na samą myśl oboje wzdrygnęli się.
   
  Nie wiem co myślę, ale wiem co czuje mój nos i co należy zrobić. Na jego miejscu chciałbym wiedzieć.  Ino w milczeniu skinęła głową. Cieszyła się, że Kenji po odtruwaniu i pobycie w szpitalu będzie mógł rozpocząć życie na nowo. Jednak jego start nie będzie łatwy, obciążony traumatyczną przeszłością, całkiem sam na świecie będzie musiał wszystko zbudować od samego początku.
    Do poczekalni wszedł Choji pokryty ogromną ilością malutkich opatrunków i jedzący z zapałem kawałek czerstwej bułki.
    
Po tak ciężkiej misji, nawet szpitalne jedzenie smakuje  mruknął zadowolony. Wszyscy zgromadzeni na korytarzu uśmiechnęli się.
    
    Dzięki pracy Kakashiego i Yamato udało się ustalić miejsce będące kryjówką Noriko Fukudy, wobec której wszczęto śledztwo. Niestety w trakcie jej aresztu i oczekiwania na proces, popełniła ona samobójstwo nadgryzając ukryty w plombie zęba cyjanek. Badanie podziemnych katakumb zajęło wiele dni i wysiłku tajnych jednostek. Wszyscy strażnicy naznaczeni przeklętą pieczęcią zostaj zneutralizowani, a dokumenty zawierające dane zmarłych, których narządy zostały sprzedane na czarnym rynku oraz kilkanaście odręcznych umów pseudoadopcyjnych stały się mrocznym potwierdzeniem tezy, której nikt nie miał ochoty głośno wymawiać.
    Kenji nie miał ochoty ani serca przebywać w swojej rodzinnej wiosce. Postanowił przeprowadzić się do Konohakagure i utrzymywał się skromnie z wypłaty zaoferowanej przez klan Yamanaka, za pracę w kwiaciarni i z dodatkowych zleceń ogrodniczych. Postanowił kontynuować naukę i nauczyć się kontrolować swoje rzadkie kekkei genkai umożliwiające mu kontrolowanie własnej krwi,  aby nigdy przypadkiem już  nikogo nie skrzywdzić i lepiej zrozumieć swoje pochodzenie.
       
       Tsunade właśnie zamykała grubą teczkę, która została założona na potrzeby powyższej sprawy. Ilość wykroczeń, zabójstw, porwań i innych przewinień była tak długa, że nie miała ochoty nigdy więcej do niej zaglądać. Niech Korzeń i Danzo zajmą się tym całym szambem, to ich ulubiona robota w końcu.
        
To był ciężki tydzień.  Shizune postawiła gorącą herbatę z kwiatu wiśni na biurku Tsunade. Tamta spojrzała na nią ponuro, jakby z wyrzutem, że potrzebuje czegoś dużo mocniejszego, a nie jakiejś herbaty.
      
Nawet nie chcę o tym myśleć. Znaleźliśmy tylko jedną osobę powiązaną z Wioską Snów, a na dodatek jest ona smarkaczem, który nawet nie ma pojęcia o swoim pochodzeniu. Zdążę osiwieć i wyłysieć zanim odnajdziemy pozostałych. Na dodatek, jeżeli policja w innych wioskach działa tak samo niemrawo jak ta z Ryżu, to chyba dodatkowo sama wyląduję w więzieniu za pobicie kogoś.
    Shizune uśmiechnęła się jedynie zakłopotana i spojrzała w stronę czerwonego nieba, na którym powoli widać było oznaki kończącego się dnia. Może i wyniki nie są takie, jakich oczekiwali, ale przynajmniej ogromna ilość dusz może spocząć w spokoju, a życie choć jednej osoby stanie się dużo lepsze niż dotychczas.

Sunset wallpaper
    

    

Uff, wreszcie udało mi się zakończyć pierwszy tom ^^! Przeważa w nim zdecydowanie akcja i wątki kryminalne, ale mam wrażenie, że stanowi on swego rodzaju równoważnik dla pozostałych tomów, w których pojawia się masa wątków romantycznych. Serdeczne podziękowania dla Sharony i Talon, dzięki Wam mogę polepszać swój warsztat i Wasze komentarze dają mi ogromnego kopa motywacyjnego.
    

1 komentarz:

  1. Tsunade zachowała się bardzo odpowiedzialnie jak przystało na Hokage. Opisy podziemi były bardzo dokładne, łatwo można było sobie wyobrazić tę sytuację. Spodobało mi się jak Shino pochwalił Hinatę - było bardzo uroczo.
    Czuję, że pewna część się zakończyła. Emocje opadły. Zostało już tylko czekać na tom II. Cieszę się, że znajdą się w nim wątki romantyczne :D.

    OdpowiedzUsuń