piątek, 19 czerwca 2020

Rozdział 2

    Gaara i Kankuro stali przed hotelem i czekali na Temari, która po rozpakowaniu się miała do nich dołączyć i pozwiedzać wioskę w celu rozeznania terenu. Kankuro właśnie dopalał papierosa, a jego wzrok wbity był w bramę wioski.
     Mocno to wszystko kontrastuje z przygotowaniami ślubnymi w naszej wiosce, co nie ? zwrócił się do swojego brata, który obserwował w skupieniu lawirujące na wietrze płatki śniegu, widok niezwykle rzadki dla niego.
     Być może wynika to z innej tradycji i kultury. Gaara przywołał na chwilę w swojej głowie huczne biesiady, głośną muzykę, kolorowe stroje i tańce związane ze ślubem. Było to wszystko dla niego co najmniej przytłaczające, więc niespecjalnie żałował, że nie został porwany do tańca przez egzotyczne tancerki, gdy tylko postawił stopę w wiosce.
    Młodzieniec uniósł głowę, zauważając ogromny cień nad sobą. Początkowo myślał, że to duża chmura zwiastująca burzę śnieżną, ale po zmrużeniu oczu zauważył ruchomy obiekt, który stawał się coraz bardziej wyraźny z każdą sekundą. Kankuro odrzucił papierosa i wyciągnął jeden ze zwojów, uwalniając swoje marionetki. Gaara szybko wykonał osłonę z piasku widząc lecące w ich stronę setki drobnych elementów, w momencie, gdy jeden z nich zetknął się z tarczą usłyszeć można było stłumiony wybuch, a potem serię kolejnych. Czuł jak otaczająca go skorupa zaczyna pękać i wiedział, że długo nie wytrzyma ciągłego bombardowania. Kankuro, który znalazł się pod kopułą razem ze swoim bratem spojrzał na niego z niepokojem.
   Jeżeli ktoś postanowił zaatakować wioskę Żelaza na dzień przed ślubem córki jej władcy, to ma niezły tupet.
     Albo wie, że znajduje się tutaj coś, co chce jak najszybciej zdobyć odparł Gaara. Nie zamierzał on wiecznie się ukrywać, więc w momencie, kiedy wybuchy zelżały na intensywności odsłonił kawałek kopuły i zaczął rozglądać się za źródłem eksplozji.
     Nie dało się nie zauważyć płonących budynków i ogromnej ilości dymu naokoło. Ludzie gorączkowo zaczęli uciekać ze swoich domów. A samuraje ewakuowali i próbowali przy okazji opanować spanikowanych obywateli. Część wojowników rzuciła się w jednym kierunku, co dało znać mężczyźnie, że prawdopodobnie chodzi o ochronę celu wroga. Kiwnął porozumiewawczo do Kankuro, a następnie oboje udali się za żołnierzami. Rozglądali się dookoła szukając agresora, jednak nigdzie nie było go widać. Tak jakby postanowił zbombardować wioskę, a następnie z kryjówki obserwować i delektować się efektami.

      Mijane przez nich obrazy były dosyć tragiczne, bo ogromna ilość mieszkańców straciła swoje życie, zdrowie i dorobek w mgnieniu oka. Dało się widzieć rannych eskortowanych przez innych mieszkańców i służby ratownicze. Ci którzy byli przytomni płakali i zawodzili z bólu, zarówno fizycznego jak i psychicznego. Uwagę Kazekage zwróciła biegnąca w jego stronę zakrwawiona kobieta. Rzuciła się ona  do jego stóp po czym histerycznym płaczem poczęła błagać o pomoc.
     Nasz dom się zawalił, a mąż i moja córka zostali w środku...błagam... Kobieta gorączkowo wskazywała w kierunku jednego z wielu gruzowisk. Chłopak mógł ją zignorować i kazać, by zgłosiła się do kogoś innego, bardziej odpowiedniego, ale coś wewnątrz niego nie dopuszczało nawet takiej opcji.
    Kankuro, spojrzał na niego zmieszany, ale doskonale wiedział, że brat nie odmówi dlatego po chwili rzekł.
    Proszę nam pokazać gdzie. Kobieta otarła łzy brudząc swoją twarz sadzą i krwią, jednak szybko zaprowadziła ich na miejsce. Dom był dosyć duży, ale  parter praktycznie się zawalił. Z pierwszego piętra wydobywał się ogień i dym.
    Miejsce, gdzie prawdopodobnie były kiedyś drzwi zastawiał kawałek dachu, a na brzegu dachówki widać było krwawe smugi. Gaara spojrzał na ręce kobiety, miłość do bliskich sprawiła, że ta wątła osoba rzuciła się do przesuwania przeszkody, której nie miała i tak szans przesunąć, ale w desperacji wolałaby zedrzeć skórę do żywej kości i stracić ręce niż pozwolić sobie na bezczynność. Serce młodzieńca uczuło delikatny ścisk na myśl o ogromnej matczynej miłości, nie tracąc jednak czasu na nostalgię postanowił dostać się od razu na pierwsze piętro i stamtąd rozpocząć poszukiwania. Na dużej piaskowej podporze znalazł się na wysokości wybitego okna, a następnie wskoczył przez nie.                   Towarzyszący mu Kankuro zrobił to samo. Pierwsze co ich uderzyło było palące gorąco i gryzący dym, który brutalnie zaczął wdzierać się w ich płuca.
    Lepiej trzymaj się jak najbliżej podłogi jeśli nie chcesz byśmy się tu podusili mruknął Kankuro przysłaniając twarz rękawem. Brat się go usłuchał i pochylony zaczął analizować rozkład pokoju              Pośpiesznie przedzierali się przez kolejne części piętra uważając przy okazji na spadające resztki stropu i dziury w podłodze. Mieli szczęście gdyż, po pewnym czasie usłyszeli cichy płacz dziecka, uważnie podążali za dźwiękiem i przystanęli dopiero widząc makabryczny widok przed sobą. Przed nimi leżał przygnieciony drewnianą belką mężczyzna, który bardziej przypominał krwawą plamę aniżeli żywego człowieka. Kankuro na wszelki wypadek sprawdził czy wykazuje on jakieś funkcje życiowe, ale widząc wypływające spod kolumny wnętrzności nieszczęśnika upewnił się boleśnie, że jemu już nie pomogą. Pobiegli więc w stronę dziecka. Musieli wyważyć drzwi, ponieważ coś blokowało je pod drugiej stronie.
     Proszę odsuń się od drzwi, musimy je zniszczyć, aby Ci pomóc! krzyknął Kankuro mała dziewczynka przestała płakać
      Nie uda wam się, ogromna szafa się przewróciła i je zasłania! wykrzyczała, po czym rozpłakała się jeszcze głośniej. Gaara użył piaskowej dłoni do wyrwania drzwi z zawiasów. Ich oczom ukazała się mała osmalona dziewczynka, która kurczowo trzymała szmacianą lalkę. Była mocno blada i oszołomiona. Oddychała szybko i nierówno. Kankuro ją złapał i mocno przycisnął do siebie. Okno było całe, ale woleli je wybić, niż wracać z powrotem do pokoju, którym się dostali i ryzykować swoje życie i zdrowie, a także narażać dziewczynkę na traumatyczny widok martwego ojca.
    Dziecko natychmiast znalazło się w czułych ramionach matki, kobieta spojrzała wyczekująco w stronę świeżo upieczonych bohaterów, ale ich posępne miny i przeczące kiwanie głów sprawiły, że kobieta jedynie przytuliła mocniej swoją córkę i pogrążyła się w cichym szlochu.

    Gaara i Kankuro ruszyli dalej w stronę głównej siedziby, zauważyli po drodze wielu strażników, którzy leżeli sparaliżowani na ziemi, martwi lub dogorywający. Marionetkarz szybko sprawnym okiem ocenił, że zostali otruci, prawdopodobnie mieli do czynienia z inną osobą, która posługuje się marionetkami na bardzo wysokim poziomie, ponieważ zatrute igły były ledwo widoczne, ale wystrzelone z taką siłą i tak solidne, że były w stanie przebić zbroję w jej cieńszych miejscach.
    Obawiając się, że nie zdążyli i spodziewając się najgorszego szybko wbiegli do budynku. Tam jednak nie zastali nikogo, więc ostrożnie przemierzali długi i ciemny korytarz. Pomimo, że nie wyczuwali niczyjej obecności, mieli nieprzyjemne wrażenie, że są obserwowani. Nie mylili się, ponieważ po chwili z ziemi zaczęły wynurzać się ludzkopodobne kreatury. Wyglądały identycznie, wszystkie w jednej połowie czarne i w drugiej białe. Żółte oczy błyszczały nieprzyjaźnie w ciemnym korytarzu. Nie czekając długo, cała gromada klonów zaczęła atakować braci, Ci jednak nie pozostali dłużni, wielka piaskowa pięść zaczęła masowo zgniatać przeciwników, a grupa marionetek rzuciła się w środek walki, zwiększając odrobinę przewagę liczebną shinobi.
   Chcą nas opóźnić mruknął niezadowolony Gaara, wiedział doskonale, że nie ma do czynienia z głównym przeciwnikiem, lecz z osobą, która chce kupić odrobinę czasu dla swojego wspólnika. Chciał jak najszybciej przedrzeć się przez mięso armatnie, ale miał wrażenie, że przeciwnicy wcale się nie kończą, a wręcz przeciwnie. Ich ilość tak szybko się zwiększała, że mężczyźni czuli jak z szerokiego i przestronnego korytarza znaleźli się w ślepym zaułku.
  
    Niespodziewany ratunek nadszedł w najbardziej zaskakującej formie, ponieważ ogromny wężowy ogon jednym ruchem zgarnął całą armię wroga. Oczom Kazekage i Kankuro ukazał się majestatyczny gad w kolorze złota z połyskującym miedzianym grzbietem. Jego ciało pokryte było łuskami, które przypominały drobne liście ułożone rzędami, teraz złowrogo  najeżone, a duże jasnozielone oczy z wąską źrenicą spoglądały pogardliwie na całe to zamieszanie.
     Gdyby nie to, że te pokraki nawet nie są ludźmi, sądziłabym, że wasz gatunek jest najbardziej bezczelnym ozwał się zachrypnięty kobiecy głos.Wąż nawet nie kierował łba w napierającego napastnika, jedynie machał gniewnie ogonem miażdżąc kolejnych przeciwników.
   Spodziewaliśmy się, że spokojnie nie będzie, ale to ścierwo nie miało kiedy zaatakować kontynuowało zwierzę swój rozwścieczony monolog. Dobrze, że Wakana miała mnie przy sobie, nikt tak sprytnie nie podszedłby przeciwnika w ciemności jak ja. Dumny wąż wyszczerzył dwa długie kły.
    Czy państwo młodzi i generał Mifune są bezpieczni? zapytał Kankuro nieco zdezorientowany ekscentrycznym gościem.
     Tego nie wiem, moim zadaniem było chronienie tej lokalizacji, te robaki się nie kończą mruknął gad patrząc z wyrzutem na ogromną ilość martwych klonów porozrzucanych na długości pomieszczenia - straszni z nich idioci jeżeli myśleli, że tutaj znajdą generała i jego córkę. Zarechotało zwierzę. Jeśli chcecie się na coś przydać, idźcie do magazynu na północy wioski. A i ostrożnie, jeśli się skaleczycie o jedną z moich łusek to z dużym prawdopodobieństwem w ciągu piętnastu minut dostaniecie albo silnego ataku padaczki albo udaru mózgu, a już wystarczająco dużo osób dzisiaj skończy martwych.

    Gaara i Kankuro zbyt długo nie zastanawiali się nad tym co tutaj zaszło i po prostu stwierdzili, że wąż to chowaniec tutejszej wioski. Ruszyli we wskazanym kierunku, gdy nagle usłyszeli ponowną falę eksplozji, cały budynek zadrżał. To mogło oznaczać, że albo wróg znalazł to co chciał i postanowił zniszczyć na sam koniec wioskę, albo wręcz przeciwnie był zirytowany i próbował wykurzyć z ukrycia swój cel.

    Sakura ciężko oddychała, była zmęczona ciągłymi unikami. Nie była w stanie wyprowadzić żadnego ciosu, bo ogromny miecz za każdym razem kończył milimetr od jej skóry, wyszarpując przy okazji sporą ilość chakry z jej ciała. Temari była w nieco lepszej sytuacji, gdyż mogła się odgrodzić od przeciwnika wachlarzem, jednak i jej nie pozwolono wyprowadzić ataku. Mężczyzna wyglądał na nieco znużonego tą zabawą.
     Suna i Konoha niewiele się różni, oboje nie potrafią wyszkolić przyzwoitych shinobi. We mgle dzieciaki w waszym wieku stoją już na czele wojsk i potrafią walczyć wręcz, a nie tylko uciekać. Pogardliwe słowa skierowane w stronę obu kunoichi jednak nie robiły na nich wrażenia.
    Wiedziały, że jeżeli bezmyślnie rzucą się na silniejszego przeciwnika to skończą marnie, na dodatek muszą oszczędzać chakrę, bo nie wiadomo kogo spotkają następnego. Potwór widząc brak reakcji, mocniej chwycił miecz, po czym bez słowa ruszył w stronę Sakury, był tak szybki, że dziewczyna ledwo zrobiła unik, niestety przewidział to i wymierzył silne kopnięcie w klatkę piersiową dziewczyny. Sakura usłyszała trzask swoich żeber i poczuła przejmujący ból w klatce piersiowej. Szybko wykonała technikę leczenia i próbowała zniwelować obrażenia, jednak mężczyzna wystrzelił swój miecz, który rozwijając kawałek bandaża obnażył ogromne kolce. W ostatniej chwili między kolcami a dziewczyną znalazł się wachlarz Temari, która dodatkowo posłała w stronę przeciwnika kunaia z wybuchową notką, by zwiększyć dystans.
    Jesteśmy w dupie mruknęła Temari przygryzając kciuk. Bała się wykonać technikę wiatru, która na pewno by dosięgnęła przeciwnika, ale także zmieniła w wióry domy wraz z ukrywającymi się mieszkańcami, którzy na pewno obserwują przerażeni tę walkę. Blondynka posłała kilka mniejszych wirów powietrznych, w których umieściła wybuchowe bomby. Nie zdały się one jednak na wiele, gdyż wróg zamknął całą jej technikę w kilku bańkach wodnych. Nim obie kunoichi spostrzegły same znalazły się w identycznych, zauważając, że poziom tlenu drastyczne zaczyna spadać. Czuły, że powoli tracą przytomność, gdy nagle ich oczom ukazał się dosyć niezwykły widok.
    Ogromna jaskrawo niebieska żaba w czarne kropki posłała strumień  lepkiej mazi w stronę Kisame. Ten zrobił unik, ale kilka kropli padło na jego płaszcz Akatsuki wypalając przy okazji sporych rozmiarów dziury w nim.Obok pojawił się ślimak, który zaabsorbował chakrę z wodnych baniek i uwolnił półprzytomne kunoichi. Na samym końcu pojawiła się wysoka i chuda postać kobiety, ubranej w granatowy płaszcz.
    Miała ona na plecach długi zakrzywiony na końcu miecz, z trzema ostrymi zębami na jego powierzchni. Dobyła ona broni i bezpośrednio wyprowadziła atak. Miecz Kisame wydał z siebie dziwny warkot, a on spojrzał badawczo w stronę swojej przeciwniczki.
      Samehada wyczuła coś interesującego. – Białe ostre kły ukazały się w szerokim uśmiechu.
    W ciemnoniebieskich oczach kobiety pojawił się tajemniczy błysk. Jej ruchy były niebywale szybkie i pewne, jej miecz starł się z Samehadą, która zaczęła drżeć. Kisame uniósł lekko zdziwiony brew, bo poczuł bardzo znajomą chakrę.
    Twój miecz niczym mnie nie zaskoczy, znam go jak własną kieszeń mruknęła oschle. Gdy oba miecze się starły mężczyzna poczuł, że chakra pochłaniana przez Samehadę ma bardzo nierównomierny przepływ, przez co miecz tracił chwilami równowagę. Grad ciosów i pchnięć był bardzo zręczny. Kisame czuł radosne podniecenie, bo wiedział, że trafił na kogoś godnego uwagi. W międzyczasie gigantyczna żaba wystrzeliła w jego stronę język, lecz napotkała tylko wodny wodospad.
   Dobry shinobi pokona i całą armię samodzielnie odparł. W tym samym momencie na niebie rozległy się strzały i wybuchy. Sakura dzięki przekazanej od ślimaka chakrze mogła znowu normalnie oddychać, spojrzała więc lekko oszołomiona w niebo, gdzie ujrzała dwa ogromne ptaki, które wzajemnie ścierały się ze sobą.
     Dobry shinobi powinien także ważyć swoje umiejętności i wiedzieć kiedy się wycofać odparła zimno kobieta odgarniając kosmyk blond włosów, które były upięte w misterny kok z warkoczy na jej głowie. Może i jesteście shinobi rangi S, jednak nasza rodzina nie mieści się w żadnej randze, a zaraz przekonacie się dlaczego. Uszom wszystkich obecnych dało się słyszeć krakanie kruków, które nabierało na głośności z każdą chwilą. Stado białych ptaków okrążyło hotel dla gości, który obecnie bardziej przypominał ruinę niż elegancki budynek, którym wcześniej był.
    Wasza organizacja to zbieranina zdrajców i przydupasów Orochimaru mruknęła pogardliwie opierając się o rękojeść miecza Uchiha, piroman z Kamienia, marionetkarz z Suny....oraz jeden z szermierzy siedmiu mieczy. Nie mogę zdzierżyć faktu, że tak silna broń jest wykorzystywana do tak żałosnych celów, mistrzowie miecza zeszli na psy. Jadowite słowa kobiety zbiły nieco Kisame z tropu, nie miał pojęcia kim ona jest, nie wyglądała na nikogo z Kirigakure, nie kojarzył też by należała do jakiejś organizacji czy gangu.
     Zatem udowodnij mi, że nie potrafię się nią obsługiwać odparł nonszalancko. Kobieta jedynie uśmiechnęła się się kwaśno, po czym gestem dłoni nakazała się przeciwnikowi odwrócić. Widok który ujrzał za sobą, nieprzyjemnie go zaskoczył.

9 komentarzy:

  1. Wreszcie rozdział był bardzo ciekawy czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. A no a Można jakiś spojler

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział będzie bardzo intensywny, nie tylko ze względu na Akatsuki, które tak łatwo nie zrezygnuje ze swojego celu ;)

      Usuń
    2. A jakiś spojler miłosny 🥺

      Usuń
  3. Treść jest bardzo fajna. Kisame jest tutaj cudowny. Podoba mi się bezpośredniość Temari. Ciekawy wątek weselny.
    Lubię twoje opisy, ale szablon jest tak kłuje w oczy, no tak mi się nie podoba, że aż wyłączam formatowanie strony. Lys andra, myślę, że musisz nad nim popracować albo zgłosić się do kogoś, kto ten szablon Ci zrobi ;) Zauważyłam też, że nie masz żadnych stron typu: o blogu, autor, linki itd. W niektórych akapitach brakuje wcięcia.
    Życzę powodzenia i weny,
    Sharona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za cenne rady, które na pewno na dniach zacznę wprowadzać. Tak się składa, że obecnie mój czas wolny jest minimalny i chyba za mocno skupiłam się na ogólnej treści, zaniedbując grafikę i estetykę całego bloga ^^'' Na dniach planuję drobny "remont".

      Usuń
    2. Jestem tutaj znowu i powiem tyle - remont udany!

      Usuń
    3. Twoje rady jak zwykle okazały się na wagę złota ♥

      Usuń
  4. Chciałabym zobaczyć kiedyś może jakąś zakładkę Bohaterowie. Nie dlatego, że nie rozumiem treści, ale po prostu lubię coś takiego. Rozdział jest świetny, podoba mi się to przepełnienie akcja i walkami. Jestem również ciekawa nowych postaci.

    OdpowiedzUsuń