Kolejny z upalnych i dusznych dni w Wiosce Gorących Źródeł cieszył spragnionych wypoczynku i świetnej pogody odwiedzających. W jednym z przydrożnych hoteli z dostępem do gorących źródeł i równie gorącej kawy panował częsty dla obecnego sezonu zgiełk. Kelnerka ubrana w błękitny uniform z białym fartuchem lawirowała między zatłoczonymi stolikami serwując posiłki i napoje.
Jej blond włosy upięte były w nieładzie w niski kok, a pojedyncze pasma przyklejały się do spoconego czoła. Sterta naczyń chwiała się delikatnie równoważona trzymaną w drugiej dłoni tacą z różnego rodzaju świeżo wyciskanymi sokami i drinkami.
Gdy tylko udało jej się zniknąć w części wydzielonej na kuchnię, odetchnęła z ogromną ulgą, rzuciła niedbale tacę, której zawartość groźnie zagrzechotała i oparła się o poplamiony sosem pomidorowym blat.
– Myślałam, że praca na recepcji jest wkurzająca, ale tak naprawdę obsługiwanie tych wszystkich starych dziadów, pretensjonalnych żonek i rozwydrzonych bachorów jest milion razy gorsze.
Siedząca przy zlewie i energicznie polerująca naczynia szatynka posłała jej współczujące spojrzenie znad kłębów piany.
– Mamy niestety środek sezonu, ludzie drzwiami i oknami atakują wszystkie tutejsze hotele i knajpy.
– Żeby to chociaż wiązało się z lepszym wynagrodzeniem dla nas! Zapieprzamy za psie pieniądze. – Yui wyciągnęła paczkę papierosów i odpaliła jednego z nich.
– Prosiłam cię żebyś nie paliła w kuchni. – Daiya skrzywiła się, widząc jak siostra ze złośliwym uśmieszkiem strzepuje popiół na czekoladowy deser jednego z klientów.
– Ta gruba baba chyba z dziesięć razy domawiała kolejny deser, odsyłając każdy poprzedni prawie całkowicie zjedzony, z zażaleniami że nie da się tego zjeść. Może nieco dymny smaczek wpasuje się w jej gusta. – Na te słowa jej siostra tylko przeciągle westchnęła. Doskonale wiedziała, ze Yui jest jeszcze bardziej nerwowa po śmierci Wakany i praca w tym hotelu, to jedna z nielicznych robót, gdzie szefowa przymyka oko na zachowania pracowników, w zamian za maksymalnie niską pensję i trudnienie głównie nieletnich i bardzo młodych osób.
– Jeszcze tylko cztery godziny i czeka mnie bardzo miły wieczór. – Głos dziewczyny nagle złagodniał. Zgasiła niedopałek o kant talerza, a następnie zabrała się do przygotowania kawy. Jej wyraz twarzy sugerował, że duchem aktualnie przebywa w krainie słodkich marzeń.
Po gorącym i słonecznym dniu nastała chwila wytchnienia w postaci przyjemnie ciepłej nocy w akompaniamencie świerszczy i cykad. Yui nerwowo poprawiała zieloną kokardę na swoich włosach i gładziła co chwilę granatowy materiał skromnej letniej sukienki. Woń tanich perfum o zapachu przesłodzonej maliny zmieszał się z aromatami kuchennymi i dymem papierosowym. Blondynka wyklinała w duchu, że przez nerwówkę w pracy rzucony niedawno nałóg nikotynowy znowu powrócił.
Z zamyślenia wyrwały ją kroki zbliżające się w jej kierunku. Uśmiechnęła się szeroko, widząc oświetloną subtelnym blaskiem księżyca przystojną twarz blondyna. Kolor jego oczu przywodził jej na myśl piękne morze w Kraju Fal, gdzie spędziła wiele beztroskich lat.
Gdy zawiesiła ramiona na jego szyi, poczuła zapach farby i mokrej ziemi. Z jakiegoś dziwnego powodu ta mieszanka działała na nią uspokajająco i hipnotyzująco.
– Jak dobrze móc wtulić się w mojego ukochanego po kolejnym chujowym dniu w pracy – mruknęła, silniej przylegając do szyi chłopaka.
– Znowu jakiś kretyn próbował cię klepać? – w jego głosie pojawiła się doza irytacji.
– Na szczęście nie. Tamten z zeszłego tygodnia chyba zmienił miejscówkę. Ale nie martw się, zdążyłam napluć mu do wszystkich możliwych zamówień – prychnęła, wzdrygając się na samą myśl o zniszczonej i żylastej dłoni mężczyzny na jej pośladku. –Zajmijmy się czymś przyjemniejszym – szepnęła muskając usta blondyna swoimi.
Leżąc w hotelowej pościeli, którą zazwyczaj zmieniała, sprzątając pokoje i ogarniając je z gorszego lub lepszego stanu, wodziła wzrokiem po sylwetce śpiącego obok mężczyzny. Ich gorący romans trwał od kilku miesięcy, nie rozmawiali za dużo o swoim życiu osobistym. Wiedziała tylko, ze jest shinobim wykonującym różne upierdliwe zlecenia i pracuje ze swoim partnerem, którego chyba jeszcze nigdy nie widziała na oczy. Wracał bardzo późno w nocy i zamykał się na klucz w swoim pokoju. Nigdy też nie przychodził na posiłki ani choćby zamówić filiżankę porannej kawy.
Jako, że Deidara spał twardo niczym kamień, Yui zaczęła wodzić palcem, po dużej liczbie blizn i szwów na jego ciele. Jak na tak młodą osobę, jego skóra wyglądała jakby co najmniej miał za sobą wojnę.
Dziewczyna sięgnęła po leżącą przy łóżku Deidary butelkę sake i opróżniła haustem jej niewielką zawartość. Zdecydowanie przesadzała z alkoholem i papierosami ostatnimi czasy. Kiedyś była przeciwniczką nałogów, tak samo jak jej siostra Daiya, jednak po śmierci Wakany nie potrafiła w inny sposób ukoić wyrzutów sumienia i dzikiej rozpaczy. Ból każdego dnia rozrywał ją od środka, nie potrafiła pojąć, jak ktoś miał czelność wedrzeć się do Wioski Śniegu i próbować ją doszczętnie zniszczyć.
Tylko ona wiedziała, że Wakana przez wiele lat zmagała się z depresją po śmierci Haku i Zabuzy. Była zbyt dobra i wrażliwa na paskudny świat mgły, by skończyć bez żadnego uszczerbku na swojej wrażliwej i prostodusznej psychice. Yui zawsze była buntownicza i zapuszczała się w miejsca niedozwolone, często też śledziła poczynania swoich sióstr, dlatego wiedziała o rzeczach, o których bała się mówić głośno.
Szargana mdłościami spowodowanymi dusznym pokojem, alkoholem i dużą dozą emocji Yui chwiejnie udała się w stronę łazienki. Po drodze potknęła się jednak o plecak Deidary, z którego wysypała się na dziurawy i poplamiony dywan cała jego zawartość. Spojrzała leniwie na przedmioty, które leżały u jej stóp. Gdy mocniej wytężyła wzrok, poczuła jak krew uderza jej do głowy, a oddech na chwilę się wstrzymuje.
Podniosła glinianą figurkę pająka, a po chwili miniaturę ptaka. Były identyczne jak te, których szczątki i niewypały znaleziono w pogorzeliskach w Wiosce Śniegu. Tak jak jej twarz była czerwona i gorąca od alkoholu, tak w jednym momencie cała krew z niej odpłynęła. Yui zaczęła nerwowo przegrzebywać plecak, znalazła w nim przekreślony ochraniacz z Iwagakure i płaszcz Akatsuki niedbale zwinięty i upchany na samym dnie. Jej palce zacisnęły się tak silnie na materiale, że wszystkie pobielały.
Nagle na jej twarzy zagościł ogromny spokój, oddech spowolnił, a uścisk poluźniał. Spojrzała chłodnym wzorkiem na spokojnie śpiącego chłopaka, po czym podeszła do okna i zasłoniła bordowe zasłonki, tak aby ani jeden promyk światła nie mógł się przez nie przedrzeć.
sobota, 19 września 2020
Prolog (II tom)
Subskrybuj:
Posty (Atom)